Czy duża polityka powinna rzutować na decyzje społeczności lokalnych przy wyborach samorządowych? Polskie samorządy niczym kania dżdżu potrzebują władz, które niezależnie od barw politycznych będą walczyły z lokalnymi powiązaniami tworzącymi szklany sufit dla zwykłych mieszkańców, powiązaniami żerującymi na systemowej biedzie i ograniczonym rynku pracy. Powiązaniami, które z prawa obywatela do normalnego życia, uczyniły przywilej dostępny jedynie dla wybranych. Dla swoich wybranych.

Czy przysłowiowy Kowalski lub Kwiatkowski powinien mieć swoje poglądy polityczne? Tak. To przecież poglądy polityczne wyborców tworzą  popyt na takie czy inne partie polityczne. Źle się dzieje, jeśli swoje poglądy po pewnym czasie utożsamiamy nie tyle z ideą, co z etykietką partyjną.

Kim powinien być burmistrz miasta takiego jak Kętrzyn? Reprezentantem swoich radnych i kolegów? Przedstawicielem swojej partii politycznej? To bez znaczenia dopóki działa w interesie mieszkańców a nie w interesie swoich kolegów lub partii.

Burmistrzem powinien być człowiek, który w przeciwieństwie do sztywnych układów kolesiowskich, elastycznie nawiąże współpracę z każdym, kto ułatwi realizację strategicznej polityki miejskiej. Polityki w interesie mieszkańców.  Burmistrz powinien być swego rodzaju człowiekiem, który dla dobra mieszkańców nawiąże współpracę z tymi politykami, którzy zachęcą firmy do stworzenia nowych miejsc pracy, pomogą w uzyskaniu dofinansowania do budowy mieszkań, będą lobbować w celu utworzenia filii uniwersytetu i miasteczka akademickiego, w zabytkowym układzie zabudowy na Bajanach. Uruchomią filię Urzędu Marszałkowskiego, Urzędu Wojewódzkiego lub Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego z ośrodkiem egzaminacyjnym w Kętrzynie dla tej części województwa. Z politykami, którzy zamiast obiecywać obwodnicę, realnie pomogą ją zbudować, którzy pomogą przenieść planowany kolejowy korytarz towarowy z naszej linii na trasę Ostrołęka – Łapy.  

Na dzień dzisiejszy najbliżej wystawienia takiego kandydata na burmistrza jest PiS. Niezależnie od tego jak oceniamy dzisiejszą władzę, taki burmistrz byłby dziś umocowany wyżej niż inni i gdyby powiedział „TAK dla Kętrzyna”, byłby skuteczny. Byłby to precedens dla naszego miasta. Na tej samej zasadzie w przyszłości mógłby to być burmistrz z PO. Burmistrz tak samo stawiający w centrum swoich działań Kętrzyn, nie zaś koleżeńskie zobowiązania i status quo lokalnych układów.

Dla PiS jest to dzisiaj sprawdzian. Były już przecież dwa podejścia. Pierwsze przed wyborami, gdy lokalne media kierowane przez pewne „osoby” promowały obecnego burmistrza utrudniając dostęp kandydatowi PiS.   Drugie podejście po wyborach, gdy PiS poparł Niedziółkę nie uzyskując w zamian realnej władzy w mieście. Mając największy siedmioosobowy klub radnych nie uzyskał stanowiska zastępcy burmistrza, prezesów spółek i członków rad nadzorczych. Wprawdzie mówi się, że tam są przedstawiciele PiS, ale w rzeczywistości jest inaczej.

Czy w dzisiejszej sytuacji, braku akceptacji mieszkańców i radnych dla działań burmistrza, PiS wykorzysta swoją szansę? Jeśli tak, będzie to z korzyścią dla mieszkańców miasta. Jeśli nie - przepadnie. Czwartej szansy może już nie być. Wszak mówi się „Do trzech razy sztuka”.