Ekonomia według Niedziółki,

czyli

kolejne mity o autobusach elektrycznych.

Na sesji Rady Miasta w dniu 30 czerwca, padło kolejne pytanie dotyczące lansowanych przez burmistrza Niedziółkę autobusów elektrycznych. Odpowiedzi jakich udzielił burmistrz, po raz kolejny okazały się tendencyjne. Padły również sformułowania nieprawdziwe. 

Zacznijmy od tych ostatnich. 

Nie jest prawdą, że elektromobilność jest nieunikniona i obowiązkowa. W miastach do 50 tys. mieszkańców nie ma takiego wymogu. Co więcej, nawet tam gdzie jest taki ustawowy obowiązek, ustawodawca przewidział możliwość odstąpienia od wdrażania elektromobilności po wykonaniu analizy wykazującej nieopłacalność przedsięwzięcia.  

Kolejnym mitem powtarzanym przez Niedziółkę, jest ekologia. Otóż elektromobilność w Polsce nie jest przyjazna dla środowiska. Raport Izby Gospodarczej Komunikacji Miejskiej porównuje emisję tlenków azotu. Dla autobusów spalinowych zasilanych olejem napędowym sięga ona blisko 400 mg/kWg, dla pojazdów spalinowych zasilanych gazem ziemnym 250 mg/kWh, zaś dla autobusów elektrycznych przekracza 900 mg/kWh !  Tak niekorzystny wynik wiąże się z wytwarzaniem energii w elektrowniach cieplnych, zwłaszcza spalających węgiel. Oczywiście pojazdy elektryczne mają sens w miastach narażonych na smog, ale w pozostałych przypadkach nie znajdują zastosowania, a ich wkład w ekologię jest wręcz ujemny.
 
Pewną z kolei manipulacją, są zapewnienia burmistrza o kosztach. Niedziółka podkreśla, że autobusy elektryczne chociaż dwukrotnie droższe, będą tańsze w zakupie niż spalinowe, bo zostaną pozyskane przy współfinansowaniu zewnętrznym. Szkoda tylko, że burmistrz nie dodał, że tańsze od autobusów spalinowych kupowanych bez współfinansowania. Tymczasem zakup taboru spalinowego również może być współfinansowany.
 
Jeszcze gorzej wypada zestawienie kosztów eksploatacji. Według prezesa Miejskich Zakładów Autobusowych w Warszawie, w przeliczeniu na cały okres eksploatacji autobusu przy przebiegu 800 tys. km, całkowity koszt jego eksploatacji i serwisu wynosi: w przypadku oleju napędowego 4,2 mln zł, gazowego 3,95 mln zł, ale już elektrycznego 5,5 mln złotych. Krótko mówiąc za cenę eksploatacji "elektryka" możemy pozwolić sobie na eksploatowanie autobusu spalinowego w takim samym zakresie i dodatkowo dostać gratis kolejny, nowy autobus spalinowy! 
 
Podawane przez burmistrza kwoty 2 złote za kilometr dla autobusu spalinowego i kilkadziesiąt groszy dla elektrycznego nie są kosztem eksploatacji, ale kosztem energii na cele trakcyjne na każdy przejechany kilometr. To zasadnicza różnica. Dodając do tego energię niezbędną dla zasilania ogrzewania czy klimatyzacji rzeczywiste zużycie energii przez autobus elektryczny jest dużo większe. Uwzględniając liczne podjazdy w pagórkowatym terenie Kętrzyna, elektryki będą musiały być doładowywane w ciągu dnia, co wymusi zastępowanie ich na kilka godzin autobusami spalinowymi.
Link Zabraklo pradu, autobus do holowania. Kłopoty z elektrykami
 
Alternatywą może być tzw. ładowanie szybkie, które jednak skraca żywotność a zwłaszcza pojemność akumulatorów, co  jeszcze bardziej ogranicza zasięg pojazdu. 
 
Pan M.
Autor posiada wyższe wykształcenie techniczne w  specjalności związanej z budową i eksploatacją taboru. Prowadzi teoretyczne i praktyczne zajęcia z przedmiotów zawodowych m.in. w zespole szkół samochodowych, w klasach pod patronatem Politechniki Warszawskiej i Miejskich Zakładów Autobusowych w  Warszawie. Dysponuje wiedzą z obszaru budowy, serwisu i eksploatacji pojazdów samochodowych - w tym autobusów. Posiada zawodowe prawo jazdy kat D. Współpracuje z samorządami w zakresie kształtowania polityki transportowej oraz z podmiotami  świadczącymi przewozy - w zakresie optymalizacji procesów serwisowych i zarządzania flotami taboru.