A jednak kradzione nie tuczy - czyli pełna kompromitacja

i to już za chwilę...

W ostatnich artykułach z serii "Niedziółka grabarzem kętrzyńskiej komunikacji" oraz "A jednak blamaż i to po całości" opublikowanych na portalu Kętrzyn Info 24, wyraziłem swoje obawy odnośnie  funkcjonowania komunikacji miejskiej w niedalekiej przyszłości. I nie chodzi tu tylko o politykę taborową, feralne elektrobusy, czy populistyczne hasło "bezpłatny transport publiczny". Na ten temat zostało powiedziane już chyba wszystko i tylko radni Rady Miasta powinni dziś wstydzić się swoich szkodliwych decyzji.

W świetle szeregu wypowiedzi burmistrza Niedziółki i zastępcy burmistrza Wróbla formułowanych na przestrzeni ostatniego półrocza, moje poważne obawy zaczęły również budzić planowane zmiany w układzie komunikacji miejskiej - zmiany, które za kilka godzin zaczną obowiązywać i utrudniać  życie mieszkańcom Kętrzyna.

Ale po kolei.

Obserwując niespójne działania kętrzyńskiego samorządu oraz widząc niewyobrażalny wprost poziom niekompetencji kadr znajdujący upust w  decyzjach z obszaru transportu przy jednoczesnej indolencji w sprawach prozaicznych związanych z funkcjonowaniem komunikacji miejskiej, nie miałem  wątpliwości, że szykuje się następny kętrzyński bubel - bo  czym może skutkować przetarg na autobusy obojętnie jakie, byleby elektryczne, planowane powierzenie nadzoru nad transportem publicznym absolwentowi architektury krajobrazu, czy przebudowa ulic w sposób docelowo utrudniający ruch autobusów. 

Kiedy jednak zastępca Wróbel w swoich publicznych wystąpieniach zaczął wypowiadać sformułowania wybrzmiewające jak treści z projektu mojego autorstwa i materiałów z nim związanych, powstała naturalna myśl: czy  ekipa Niedziółki nie szykuje skoku na moją własność intelektualną -  zwłaszcza na projekt rewitalizacji systemów transportowych Kętrzyna, opracowywany w latach 2014 - 2017 i wykonany w roku 2018, jako rozwinięcie projektu optymalizacji komunikacji miejskiej z 2012 roku?

Pod koniec ubiegłego roku postawiłem więc publicznie tezę, że Kętrzyn czeka komunikacyjna katastrofa, bowiem 6 lutego wprowadzony będzie plan opracowany przez transportowych ignorantów, lub źle  zaimplementowany przez ludzi niekompetentnych, uprzednio przywłaszczony projekt mojego autorstwa - a jak wiadomo kradzione nie tuczy. Pisząc  to liczyłem na opamiętanie. To co jednak zobaczyłem parę dni temu, dosłownie ścięło mnie z nóg. 

Znajdź różnice i zapytaj Niedziółki, jak to wyjaśni? 

Powyżej: projekt optymalizacji z 2012 roku. 

Poniżej: projekt wg GF  Transport Consulting(?)

Pomimo, że już wcześniej słuchając wypowiedzi zastępcy Wróbla, w których tak jak w opracowaniu mojego autorstwa i materiałach z nim związanych  była mowa o komunikacji socjalnej, radykalnym wzroście częstotliwości, obsłudze komunikacją miejską ulic Bydgoskiej i Limanowskiego, nieprzypadkowej  liczbie sześciu linii oraz ich skomunikowaniu, jako fundamentalnym założeniu projektu, nie spodziewałem się  przekopiowania całych składowych projektu - od miejsc, które zostały wskazane jako przesiadkowe, poprzez lokalizację nowego przystanku wraz z nazwą, po całe przebiegi linii.

Co symptomatyczne: w nowym układzie stworzonym przy współudziale Komunalnika i przy owianej nimbem tajemnicy współpracy z firmą doradczą - ongiś kolegi po fachu zastępcy burmistrza Wróbla, a prywatnie miłośnika komunikacji, skopiowane są tylko te elementy z moich dwóch projektów, które pojawiły się w materiałach promocyjnych.

Porównanie przebiegu linii nr 1

Powyżej: z próbnego druku, z roku 2014, jako składowa tworzonego wówczas projektu Rewitalizacji Systemów Transportowych Kętrzyna. 

Poniżej: obowiązujący od 6-02-2023 r.

 

Nie ma natomiast bardzo istotnych składowych, które warunkują powodzenie wdrożenia wymienionych wcześniej. Reforma komunikacji miejskiej przeprowadzona przez ekipę burmistrza Niedziółki będzie więc kompletną, tyle że kompromitacją - bo  kradzione nie tuczy. Tę świadomość ma już chyba Maciej Wróbel, bo całkiem niedawno zapowiadając uruchomienie nowego układu, w mediach społecznościowych wypowiadał  się o nim w sposób bardzo asekuracyjny; wszystko ma się dotrzeć, będą korekty, potrzeba czasu, wybaczcie opóźnienia, bla, bla, bla... 

No więc będą opóźnienia (i jeszcze wiele innych "atrakcji"), bo zwyczajnie zabrakło profesjonalizmu; bo zerżnięte rozwiązania choć modelowe i wciąż niespotykane jeszcze w Polsce, choć  mogły pracować z korzyścią finansową dla miasta i społeczną dla mieszkańców, zwyczajnie nie pasują do siermiężnego bubla afirmowanego przez zastępcę burmistrza. 

Nowy układ wraz z rozkładami jazdy zawiera chyba wszystkie możliwe błędy - od błędów założenia, przez nierealne czasy przejazdów, po usunięcie komunikacji z kluczowych przystanków (!).

Tak, tak!  Wskutek bezrefleksyjnego kopiowania - w tym linii nr 1 z pominięciem ulicy Pocztowej, dworca kolejowego oraz skierowania jej jednokierunkowo przez Mazurską  i Poznańską, przystanek przy Pocztowej praktycznie przestanie być obsługiwany, a na Osiedle Sikorskiego (przystanek przy Uroczej) nie będzie można dojechać z kierunku centrum miasta czy ulicy Mazowieckiej. Dotrze tylko autobus  nowej  linii kursującej z "Falkland" na Poznańską z częstotliwością PKS-u w Bieszczadach, a także nowa linia z MTI przy Przemysłowej kursująca równie rzadko, w dodatku przez całe "Falklandy". Jedynka natomiast z Osiedla Sikorskiego  pojedzie tylko w stronę centrum miasta i OCMB, w dodatku pomijając ulicę Mazowiecką. Zniknie więc połączenie do największych marketów i centrum handlowego, wykorzystywane przez pracowników i osoby robiące zakupy.  Nie będzie także dojazdu do cmentarza przy Pocztowej, bo jedynka zatrzyma się tylko na Placu Słowiańskim. W godzinach szczytu, gdy wszystkim zależy na szybkim dojeździe do pracy, czy szkoły, dwójka stanie się trasą "turystyczną" i zamiast sprawnie dotrzeć na Ogrodową, po drodze zboczy z przebiegu robiąc kółko przez Pocztową, Mazowiecką i Limanowskiego, dokładając do czasu podróży  10, a może nawet i 12 minut. Jednocześnie "uszczęśliwieni" zostaną mieszkańcy Osiedla Zatorze, do wnętrza którego zostanie wprowadzona linia autobusowa. Przez cały dzień autobusy będą hałasowały na osiedlowych uliczkach z betonowej kostki wykonując przebiegi Bydgoska - Leśna - Zientary Malewskiej - Bydgoska.

Leży też system informacji pasażerskiej. Opisy do rozkładów brzmią jak stworzone przez przedszkolaka. Zabrakło właściwego wskazania przystanku końcowego przy przebiegach "hamiltonowskich" (czy pan Wróbel mylący organizatora i operatora rozumie ich sens?). Ogółem błędów jest kilkadziesiąt i opisanie ich wymagałoby stworzenia odrębnego opracowania na wiele stron. 

W związku z nową komunikacją, zastępca burmistrza mówił o nowej kulturze podróży po mieście i o liniach kursujących zewsząd - dowsząd (co za wyraz, brrr...). Tymczasem będzie to komunikacja znikąd - donikąd, za którą w dodatku zapłacą wszyscy. Komunikacja bezbiletowa na rozbudowanej nieprofesjonalnie sieci, to w zasadzie tylko rozrost kosztów. Nowy rozkład nie wnosi  nowych rozwiązań dających wymierne korzyści, a jedynie dewastuje te tradycyjne.

O mały włos nie rozwalono cyklu Hamiltona na "Falklandach" gdzie autobusy miały jak przed rokiem 2013 kursować wahadłowo, czyli dwukierunkowo ulicami Chrobrego i Jagiełły, generując dwukrotnie wyższe koszty.

No i co panie burmistrzu Niedziółka? Nie będzie parkingu P&R na Osiedlu Piastowskim i pętli na Batorego? No i co zastępco Wróbel? Znowu, dopiero po serii moich tekstów, zrozumieliście ogrom swojej transportowej ignorancji?

A może ja mam już dosyć tej zabawy w "harcerskie podchody" i układania niczym strzałek z szyszek kolejnych tekstów wyprowadzających was z niewiedzy, hmm??? Fakt, ciężko mi być obojętnym na psucie od 15 lat miasta, w którym kiedyś zakochałem się, ale wszystko ma swoje granice. Jeśli nie potrafisz, to nie pchaj się na afisz - znacie Panowie takie powiedzenie? Już je przytaczałem, gdy zastępca Wróbel tłumaczył niekompetencję irytującym mnie powiedzeniem - nie myli się ten, kto nic nie robi.

Nie panie Wróbel, nie myli się ten, kto ma pojęcie o tym co robi. 

I chociaż przeraża mnie ten maraton szkodliwych działań, to jeszcze bardziej przerażają mnie standardy.  Czy kultura polityczna burmistrza Ryszarda Niedziółki i zastępcy Wróbla, który  udzielając wywiadu w "obwoźnym studiu", czyli samochodzie z kamerą poruszającym się ulicami Olsztyna, tak pięknie mówił o służeniu ludziom, przewiduje  wykorzystywanie lub wręcz przywłaszczanie sobie cudzej własności intelektualnej? 

Niezależnie od kwestii moralnych i prawnych, takie zachowanie skutkuje wadliwym wdrożeniem dobrych  rozwiązań i dzieje się to zawsze ze szkodą dla mieszkańców! 

I to mnie boli najbardziej...

Pan M.

 

KBC

Powyższy tekst Pana M., opublikowany w dniu poprzedzającym uruchomienie nowego układu komunikacyjnego, dziś okazuje się proroczym. Powoli zaczynają wychodzić na jaw liczne błędy zgłaszane przez mieszkańców. Pasażerowie pytają: kto odpowiada za ten fatalny rozkład jazdy autobusów! Zamieszczone na rozkładach  jazdy logo  GF Transport Cosulting Krzysztof Zienkiewicz, może wskazywać na tę firmę. W opisie jej działalności czytamy: Samochody - holowanie, pomoc drogowaOsoba o nazwisku Krzysztof Zienkiewicz  pracuje również jako pełnomocnik Wójta Gminy Dywity ds. Informacji i Komunikacji Społecznej. Krzysztof Zienkiewicz jest też założycielem i prezesem Fundacji „Muzeum Komunikacji Miejskiej w Olsztynie”. Firma i Fundacja mają siedzibę pod tym samym adresem, w wiosce koło Olsztyna. Pan Zienkiewicz nie podaje swoich kwalifikacji ani osiągnięć zawodowych.

Jednak na grudniowej konferencji burmistrz Niedziółka zapowiadał pana Zienkiewicza, jako eksperta ds. komunikacji miejskiej. Cóż, widocznie dla burmistrza wszystko jedno, czy to jest komunikacja miejska, czy komunikacja społeczna? 

O wiele wcześniej profesjonalny i pozbawiony błędów plan reformy komunikacji przedstawiał Pan M., który posiada wieloletnie doświadczenie w dziedzinie transportu, w obszarze inżynierii ruchu, w jego analizie i modelowaniu oraz opracowywaniu koncepcji i projektów organizacji ruchu. Zna budowę i zasady eksploatacji środków transportu publicznego oraz umie oszacować, jakie koszty poniesie Kętrzyn w związku z wprowadzeniem autobusów elektrycznych i przejazdów bezbiletowych. Posiada kierunkowe wykształcenie, a jego analizy stworzone dla Kętrzyna zawsze okazywały się trafnymi. Do tej pory dzielił się też swoją wiedzą  z mieszkańcami Kętrzyna w kilkudziesięciu artykułach, na niezależnych portalach internetowych.  

W związku z tym, w imieniu mieszkańców miasta, pytamy:

Kto opracował rozkład jazdy?

Czy był ogłoszony przetarg lub zapytanie publiczne na opracowanie rozkładu jazdy?

Na podstawie jakich kryteriów wybrano wykonawcę opracowania rozkładu jazdy?

Czy fakt, że zarówno pan Zienkiewicz jak i zastępca Wróbel pracowali w lokalnych mediach, jeden w tv a drugi w radiu, miał wpływ na wybór wykonawcy?