Jesteś tutaj: Start



Hyde park
Opisujemy wydarzenia z miasta, w którym jest czasem strasznie... a czasem śmiesznie...
:-)
Masz ciekawy temat?
Czekamy na Twoje ważne informacje i opinie. info@bezcenzury.ketrzyn.pl
Napisz do nasOpisujemy wydarzenia z miasta, w którym jest czasem strasznie... a czasem śmiesznie...
:-)Czekamy na Twoje ważne informacje i opinie. info@bezcenzury.ketrzyn.pl
Napisz do nas
Dlaczego burmistrz i zastępca wprowadzają radnych i mieszkańców w błąd, pisząc o roszczeniach przedszkoli niepublicznych?
Przecież z roszczeniami wystąpiły osoby fizyczne!
Przedszkola niepubliczne nie mają osobowości prawnej i nie wystąpiły z roszczeniami. Osobowość prawną miały organy prowadzące przedszkola niepubliczne, czyli w tym przypadku osoby fizyczne.
Proszę zapoznać się z poniższymi interpretacjami prawnymi:
Skutki podatkowe związane z prowadzeniem przedszkola niepublicznego. [LINK]
PS
Jak pan burmistrz nadzoruje sprawy sądowe skoro myli przedszkole niepubliczne z osobami prowadzącymi?
Pan Grzegorz Bereda - społeczny doradca burmistrza do spraw zrównoważonego rozwoju Gminy Miejskiej Kętrzyn, odpowiedział na Facebooku na artykuł Pana M. "Ekspert co na autobusach zęby zjadł?" podtrzymując swoje stanowisko i pisząc m.in.
Nie jestem ekspertem w dziedzinie transportu i nigdy się za eksperta nie podawałem (...)
oraz
Nie wykluczam również, że informacje o kosztach transportu w Kętrzynie które na przestrzeni ostatniego ponad roku uzyskiwałem w rozmowach z urzędnikami (a które jednoznacznie wskazywały na atrakcyjność tego projektu) są fałszywe lub niepełne. Sam czekam na pełną ich prezentację.
Pomimo tych faktów Pan Grzegorz Bereda w dalszej części swojego komentarza podtrzymuje swoje poprzednie stanowisko i pisze:
Oczywiście może Pan mieć inny pogląd na powyższe kwestie i możemy się w tym pięknie różnić.
Cieszę się, że pozwala mi Pan mieć inny pogląd...
- odpowiedział Pan M., który posiada wieloletnie doświadczenie w dziedzinie transportu, w obszarze inżynierii ruchu, w jego analizie i modelowaniu oraz opracowywaniu koncepcji i projektów organizacji ruchu. Zna budowę i zasady eksploatacji środków transportu publicznego oraz umie oszacować jakie koszty poniesie Kętrzyn w związku z wprowadzeniem autobusów elektrycznych i przejazdów bezbiletowych.
- A zupełnie serio? - pisze dalej Pan M.
- Szanowny Panie, jak dla mnie, to może Pan nawet nie uznawać istnienia grawitacji. Przyznaje Pan, że jest laikiem w obszarze transportu, a następnie usiłuje udowodnić, że Pańska racja jest "najmojsza"? I czego w tej sytuacji Pan oczekuje? Uznania Pańskiego myślenia życzeniowego za dogmat? Może kompromisu?
Otóż w dziedzinach technicznych nie ma pola do negocjacji. Tak jak w matematyce 2 + 2 = 4, tak w inżynierii komunikacyjnej istnieją określone paradygmaty i metodyka osiągania założonych celów. Pan nadal mówi, że 2 + 2 jest 6, a ja nie mogę zgodzić się nawet na 5. Zwłaszcza wtedy, gdy mówimy o bezpieczeństwie ruchu czy szeroko pojętym interesie publicznym.
Legitymizowanie działań burmistrza w żaden sposób nie przybliża Kętrzyna do dobrych rozwiązań, nawet jeśli się je nieudolnie kopiuje (casus obwodnicy miasta). Jeśli okaże się, że szumnie zapowiadana reforma układu komunikacyjnego jest bezprawnie wykorzystanym projektem mojego autorstwa, będę z całą konsekwencją dochodził swoich praw - m.in. z tego powodu, że prawidłowo wdrożone i pilotowane rozwiązanie miało doprowadzić do osiągnięcia w sposób synergiczny wielu celów modelowej polityki transportowej miasta, a nie być tylko trampoliną dla osobistej kariery politycznej jednego z radnych, czy protezą dla wątpliwych działań ekipy obecnego burmistrza.
Poziom tych działań opisałem w wielu artykułach na stronie Kętrzyn Bez Cenzury, a także w serii artykułów "Niedziółka grabarzem kętrzyńskiej komunikacji" oraz "A jednak blamaż i to po całości" opublikowanych na portalu Kętrzyn Info 24. Musi Pan wiedzieć, że działania władz miasta w obszarze transportu - w tym te, które Pan afirmuje - paradoksalnie oddalają kętrzyńską mobilność od modelu zrównoważonego transportu.
Komunikacja socjalna, jaką nadal będzie kętrzyńska komunikacja miejska, wbrew narracji wiceburmistrza Wróbla wybrzmiewającej niczym sformułowania z mojego projektu, nie będzie zdolna zmienić struktury modalnej ruchu. Osiągnięcie tego celu wymaga spełnienia kilku warunków brzegowych. Dopiero przy ich uwzględnieniu można tworzyć model ruchu, zaś wyliczając opory dla poszczególnych form przemieszczania się - budować optymalną siatkę połączeń i rozkłady jazdy.
Nie mam wątpliwości, że tego nie zrobiono. Krótko mówiąc będzie źle, bo przypuszczam, że albo powstanie bubel stworzony przez osoby niekompetentne, albo nieudolny plagiat mojego projektu - a jak wiadomo "kradzione nie tuczy".
Sprzeczną z fundamentalnym założeniem zrównoważonego transportu jest już sama idea komunikacji bezbiletowej. Komunikacja bezbiletowa generuje bowiem nieoptymalne wykorzystanie posiadanych zasobów - krótko mówiąc korzystają z niej osoby w podróżach niewymagających transportu. Mało tego, czasem w takich przypadkach jazda autobusem staje się formą spędzania wolnego czasu.
To, że autobusy są ciasne, już może świadczyć o tym zjawisku, albo o nieodpowiednim doborze taboru; wielokrotnie pisałem jak powinna wyglądać struktura taborowa i od 2012 roku powtarzam, że nie ma tu miejsca na małe autobusy jakimi Kętrzyn uraczył Hećman a teraz Niedziółka (komunikacja powinna być obsługiwana autobusami klasy MAXI o długości 12 metrów, a wybrane brygady na linii nr 2 także pojazdami przegubowymi klasy MEGA o długości 18 metrów).
Ten fatalny standard podróży w tłoku, który powodują małe autobusy i dodatkowo przejazdy bezbiletowe, nie dosyć że nie wywoła zainteresowania transportem zbiorowym wśród dotychczasowych użytkowników transportu indywidualnego, to skutecznie zniechęci wielu pasażerów komunikacji miejskiej jeżdżących do pracy i oczekujących przyzwoitego standardu. Żaden pracownik biura czy usług nie będzie się mordował w ścisku w komunikacji rodem z krajów trzeciego świata, by dotrzeć do pracy zmęczonym i w pogniecionej marynarce.
W sprzeczności z ideą eliminacji paliw kopalnych jest elektryfikacja komunikacji autobusowej, gdy prąd napędzający pojazdy pochodzi z węgla.
Dlatego w raporcie Izby Gospodarczej Komunikacji Miejskiej wskazuje się autobusy elektryczne, jako najbardziej emisyjne spośród użytkowanych w Polsce. Wobec powyższego, w polskich realiach za najbardziej zasadną należy uznać dalszą eksploatację autobusów spalinowych spełniających normy emisji Euro 5, EEV i Euro 6, docelowo także jako technologię pomostową do wdrażania paliw zeroemisyjnych - jako źródła zasilania tradycyjnych spalinowych silników tłokowych (wodór, paliwa syntetyczne).
Ale taki kierunek działań wymaga wizji, wiedzy i odporności na działanie lobbystów oraz różnej maści stręczycieli elektromobilności reprezentujących interesy producentów pojazdów.
Trudno mówić o przemyślanych działaniach, gdy zamawia się autobus obojętne jakiej wielkości - byleby elektryczny. Czy to jeszcze jest szycie komunikacji na potrzeby miasta, czy już wyłącznie pod branżę elektromobilności?
Czy przebudowa infrastruktury drogowej w sposób wykluczający możliwość implementacji oczekiwanych z punktu widzenia sprawności funkcjonowania transportu publicznego rozwiązań, to działanie na rzecz zrównoważonego transportu?
Czy wycinka drzew przy Ogrodowej w związku z działaniem jak opisane powyżej, to przejaw troski o walory estetyczne i ekologiczne miasta?
Parking systemu P&R na "Falklandach" zamiast przy pętlach Rataja oraz na Bydgoskiej i Ogrodowej to działanie na rzecz zrównoważonego transportu, czy tylko przemielenia unijnej kasy dokładającego cegiełkę do dalszego wzrostu zadłużania kraju, co być może skończy się żądaniem ze strony wierzycieli spłaty zobowiązań w naturze (choćby i tym węglem, którego wydobycie ograniczono na rzecz generującego dodatkowy ślad węglowy importu błota z drugiego końca świata)?
Odpowie Pan sobie w duchu uczciwie na te pytania, a następnie zastanowi, czym Pańskie stanowisko różni się od mojego.
Nie przyjmuje Pan moich uwag z zakresu organizacji transportu, nie uznaje prognoz analityków rynku energii i paliw, danych Izby Gospodarczej Komunikacji Miejskiej... Nie wiem czy w ten sposób różni się Pan pięknie czy nie, ale w mojej ocenie zwyczajnie wyklucza z merytorycznej dyskusji, a na inną niż merytoryczna - szkoda mi czasu.
PS.
Odnawialne źródła energii do zasilania nocnego autobusów może Pan włożyć między bajki - no chyba że panele będzie Pan oświetlał blaskiem księżyca w pełni (...)
Tyle z mojej strony
Pan M.
Przy każdej możliwej okazji zwracam uwagę opinii publicznej na szkodliwe działania kętrzyńskich samorządowców w odniesieniu do transportu. Bez względu na barwy partyjne lub ich brak, funkcję, przynależność do koalicji, opozycji czy innej konstelacji, utrzymywani przez podatników mistrzowie przelewania z pustego w próżne i bicia piany o drobnostki, zawsze niemal są jednomyślni jeśli chodzi o forsowanie złych rozwiązań. Dotyczy to zarówno infrastruktury drogowej, organizacji ruchu drogowego, ale też transportu publicznego.
Czasem mam wrażenie, że kętrzyńscy samorządowcy w tym obszarze biorą udział w jakimś wyścigu o palmę pierwszeństwa w psuciu miasta. Refleksja u tych ludzi nie przychodzi nigdy - nawet gdy skutki ich decyzji zaczynają doskwierać mieszkańcom. Tracą oni jednak impet w obronie swoich karkołomnych tez, gdy tezy te ostatecznie okazują się kompromitującymi.
Dlatego też moją uwagę zwróciła determinacja z jaką pan Grzegorz Bereda broni sprawy nie do obrony - czyli autobusów elektrycznych i bezbiletowej komunikacji miejskiej. Wbrew arytmetyce i logice pan Bereda z uporem maniaka twierdzi, że komunikacja bezbiletowa bazująca na zakupionych autobusach elektrycznych będzie tańsza, niż gdyby taryfa biletowa obowiązywała, a w ruchu pozostał tabor dotychczas eksploatowany.
Wiele można zarzucić kętrzyńskiej komunikacji i kadrze nią zarządzającej, ale jeśli przyjąć, że liczby którymi posługują się burmistrz Niedziółka i zastępca Wróbel znajdują potwierdzenie w faktycznych wyliczeniach, z chwilą końca spłaty rat leasingowych za autobusy spalinowe Solaris, komunikacja oparta o posiadany tabor spalinowy byłaby tańsza o blisko pół miliona złotych.
Naturalnie żadnego z wymienionych powyżej sposobów funkcjonowania transportu publicznego w Kętrzynie nie uważam za dobry, ale chodzi o liczby i jeśli posługujemy się nimi, warto byłoby unikać manipulacji na jakiej zasadza się mit rzekomo tańszej komunikacji obsługiwanej taborem elektrycznym. Zresztą tych nieprawd puszczanych w obieg przez władze miasta w okresie agitacji mobilności na wtyczkę było dużo więcej. Pisałem o nich we wcześniejszych artykułach na KBC.
Pan Bereda w obronie sprawy która nie jest do obrony nie kapituluje i tworzy na użytek legitymizowania fatalnego kierunku zmian obranego przez burmistrza i radę, coraz bardziej irracjonalne konstrukty. Całkiem niedawno pan Bereda usiłował przekonać świat jak to bojkotuje koncerny paliwowe z Orlenem na czele oraz stymuluje gospodarkę opijając mecz w resturacji, a to dzięki bezbiletowej komunikacji miejskiej, komunikacji za którą - o czym już nie napisał - płacą jednak wszyscy.
Płacą dlatego, bo taki był warunek uzyskania unijnej dotacji na elektryczne autobusy. Realnie więc, to żadna dotacja, a tylko przerzucenie kosztów na mieszkańców w zawoalowany sposób.
Ostatnio jednak pan Bereda odleciał już całkowicie w swoich wywodach porównując jazdę autobusem bez biletu do chodzenia po chodniku - bo też bez biletu. Piramidalna bzdura! Zarówno chodnik jak i jezdnia jest częścią infrastruktury drogowej, więc porównanie autobusu do chodnika jest czystym absurdem. Ale skoro już pojawiło się to kuriozalne porównanie, to pozwolę sobie nadać mu troszkę logicznej konsekwencji.
Jeśli jazda autobusem po publicznej ulicy ma być analogiczna do np. uprawiania biegów po publicznym chodniku, to czy cały Kętrzyn składa się na sportowe buty dla osoby uprawiającej jogging? A czy klientom wybranej tylko sieci sklepów pozostali podatnicy kupujący w innych sklepach powinni fundować zakupy - bo przecież usługa przewozowa to także swego rodzaju towar, prawda? Odpowiedzi same cisną się na usta.
S&P Global Platts Analytics prognozuje, że ceny energii w Europie wzrosną o 15 procent w latach 2020-2025 m.in. w związku z emisją dwutlenku węgla.
Z kolei jak wynika z analiz przeprowadzonych przez Instytut Energetyki Odnawialnej, koszty w polskim systemie energetycznym będą nieprzerwanie rosły co najmniej do 2040 roku.
Biorąc pod uwagę fakt, że do 2035 roku w polskim miksie energetycznym dominował będzie prąd wytworzony z węgla, dynamika wzrostu cen w Polsce będzie dużo większa niż średnia europejska. Złożą się na to rosnące ceny uprawnień do emisji CO2, opłata przejściowa, opłaty mocowe i kogeneracyjne.
Zdaniem analityków uśredniona prognoza wzrostu kosztów energii elektrycznej wygląda następująco:
2025: +25%
2030: +31%
2035: +46%
Tymczasem zdaniem pana Beredy problem nie istnieje, a autobusy elektryczne są dobrą inwestycją pomimo tego, co dzieje się na rynku energii elektrycznej - bo jak twierdzi - najgorsze już prawdopodobnie za nami. No właśnie - słowo klucz: prawdopodobnie.
Sformułowania wypowiadane przez pana Beredę nominowanego przez burmistrza Niedziółkę na doradcę, wybrzmiewają bardzo kategorycznie, tyle tylko, że według stanu mojej wiedzy pan Bereda nie ma kwalifikacji pozwalających na stawianie diagnozy jeśli chodzi o wybór taboru czy szerzej: organizację komunikacji miejskiej.
No ale jaki pan - taki kram. Przypominam, że Niedziółka na urzędnika mającego zajmować się z ramienia Miasta transportem publicznym poszukiwał architekta krajobrazu, zaś ekspertem wspomagającym kadrę Niedziółki w przygotowaniu nowych linii i rozkładów jazdy był zadeklarowany miłośnik komunikacji miejskiej.
Całe szczęście, że Ryszard Niedziółka nie decyduje o lotnictwie cywilnym, bo kto wie czy wówczas na wieżach zamiast kontrolerów ruchu lotniczego nie zatrudniłby florystów albo ludzi, których wiedza lotnicza rozpoczyna się i kończy na sklejaniu modeli samolotów w domowym zaciszu.
Pan M.
KBC
Pewnego razu, błazen Stańczyk obwiązawszy twarz, udał się do miasta i udawał ból zęba. Każdy spotkany przechodzień udzielał mu rad jak pozbyć się tej dolegliwości. Jeden radził zimne okłady, drugi maść z uryny i ziół zbieranych przy pełni księżyca. Trzeci polecał cyrulika, co zęby wyrywał. Potem błazen wszystkim rozpowiadał, jak mu leczyć ból zęba radzono.
Pan M. nie jest dentystą. O leczeniu zębów nie pisze, bo się na tym nie zna. Posiada za to wieloletnie doświadczenie w dziedzinie transportu, w obszarze inżynierii ruchu, w jego analizie i modelowaniu oraz opracowywaniu koncepcji i projektów organizacji ruchu. Zna budowę i zasady eksploatacji środków transportu publicznego oraz umie oszacować jakie koszty poniesie Kętrzyn w związku z wprowadzeniem autobusów elektrycznych i przejazdów bezbiletowych. Dlatego dzieli się swoją wiedzą i swoim doświadczeniem z mieszkańcami Kętrzyna.