Napisz do nas.
info@bezcenzury.ketrzyn.pl

Media

 

 

 

 

 

 

Niedziółka odpowiedział,

lecz nie dopowiedział?

Po artykule Mieszkaniec pyta, burmistrz wychodzi z sesji? burmistrz Niedziółka odpowiedział na pytania mieszkańca Kętrzyna:

Na pytanie  3)

Kiedy był ogłoszony przetarg lub zapytanie publiczne na opracowanie układu komunikacyjnego i rozkładu jazdy?

burmistrz nie odpowiedział. Zamiast tego napisał, kiedy zamówienie był realizowane, chociaż pytanie o realizację nie było zadawane. Co burmistrz chce ukryć? 

Na pytanie 4) 

Na podstawie jakich kryteriów wybrano wykonawcę do tych zadań?

burmistrz Niedziółka przytacza przepisy. Panie burmistrzu! W tym pytaniu chodzi o szczegółowe kryteria zawodowe a nie przepisy typu:

A ja sobie siedzę w ...

i wybieram kogo wolę?

Na pytanie 5) 

Jakie kwalifikacje posiadał wykonawca wybrany do opracowania nowego układu komunikacyjnego i rozkładu jazdy?

burmistrz odpowiada, że wykonawca tworzył układy komunikacyjne dla mniejszych od Kętrzyna miast; Lidzbarka Warmińskiego (~15 tys mieszkańców) i Mrągowa (~21 tys mieszkańców).

Nic nie wiadomo, jakie wykształcenie zawodowe ma wykonawca?

Czy to jest inżynier, polonista, a może historyk?

 

 

 

 

Kolej niedostępna czasowo, czy na stałe?

Wobec bezrefleksyjnego huraoptymizmu lejącego się strumieniami ze wszystkich mediów lokalnych w związku z tzw. modernizacją  linii kolejowej nr 38 Ełk - Giżycko - Kętrzyn - Korsze oraz brakiem właściwych działań ze strony samorządów mających chronić interes społeczności lokalnej, po raz kolejny zwracam uwagę na zagrożenia związane z uruchomieniem tego projektu.

Wbrew powtarzanym bzdurom mającym legitymizować tę szkodliwą inwestycję w oczach mieszkańców, celem przebudowy nie jest poprawa dostępności komunikacyjnej i skrócenie czasu podróży do Olsztyna. Politycy będący dziś w moim przekonaniu  bardziej akwizytorami branży budownictwa infrastrukturalnego niż strażnikami interesu publicznego, niezależnie od etykietki partyjnej powielają mit o czasochłonnej zmianie lokomotywy w Korszach. Tymczasem od wielu lat pociągi pospieszne były prowadzone lokomotywami spalinowymi aż do Olsztyna. Podobnie regionalne szynobusy - pokonywały całą trasę od Ełku do Olsztyna bez konieczności przesiadki do składu elektrycznego w Korszach.

Skrzętnie skrywany przez polityków powód przebudowy linii kolejowej biegnącej przez Kętrzyn jest jednak zupełnie inny. Tym celem jest dostosowanie trasy do roli korytarza towarowego w ramach międzynarodowej sieci TEN - T.  Sieć taka ma zapewniać transport surowców strategicznych. To swoisty rurociąg, gazociąg czy inna instalacja przesyłowa – tyle, że na kolejowych szynach. Obowiązek wytypowania linii przewidzianych dla określonego typu ruchu, zakładał od wielu lat kolejowy masterplan 2030. Niestety klaszczący uszami na fetyszyzowane słowo inwestycja - samorządowcy z Warmii i Mazur, jak zwykle  poświęcili interes regionu i mieszkańców nie tylko tych korzystających z kolei. 

 

Jakie zagrożenia niesie kontynuacja a następnie uruchomienie projektu? Po pierwsze redukcję liczby połączeń pasażerskich, a w razie większego ruchu towarowego - być może całkowitą likwidację pasażerskiego ruchu kolejowego na tej linii. Po drugie: zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego. Już wykolejenie składu cystern pod Wydminami kilka lat temu zwróciło moją  uwagę na problem ruchu towarowego przez środek Mazur. A co byłoby gdyby skład wiózł nie żywicę tylko chlor i wykoleił się w samym Kętrzynie lub Giżycku. Mazury cud natury wraz z mieszkańcami przestają istnieć. Proszę mi wybaczyć nazywanie pewnych rzeczy brutalnie i wprost, ale żaden burmistrz, wójt, starosta czy marszałek tego Państwu nie raczył zakomunikować. 

Katastrofa kolejowa. Białystok 2010

Transport materiałów niebezpiecznych powinien odbywać się trasami przebiegającymi w oddaleniu od obszarów zurbanizowanych. Obie katastrofy kolejowe w Białymstoku z udziałem składów cystern  nie pozostawiają wątpliwości. Tymczasem trasa TEN-T przez Mazury wpisuje się dodatkowo w projekt geostrategiczny Bałtycka Ukraina - czyli projekt skomunikowania Ukrainy odcinanej wskutek inwazji rosyjskiej od portów Morza Czarnego  - z Morzem Bałtyckim. Czy w obecnej sytuacji politycznej scenariusz sabotażu polegającego na wykolejeniu składu z chemikaliami lub paliwem nie wydaje się realny? Czy konieczna jest powtórka z Białegostoku lub z ostatniej sytuacji w USA?

Katastrofa kolejowa w USA 

Dziś stowarzyszenie Aktywne Mazury w populistycznym tonie podnosi alarm w związku z czasowym brakiem pociągu Intercity na odcinku Ełk - Giżycko. Szkoda, że stowarzyszenie nie raczyło jak dotąd zauważyć problemu w pełnym wymiarze. Wszystko bowiem wskazuje na to, że kolej dla pasażerów nie będzie niedostępna czasowo, ale na stałe.

Problem można rozwiązać nawet na tym etapie, zwłaszcza przy wstrzymanych środkach z KPO i przetargach na dalsze prace, ale takie działania wymagają determinacji i uczciwego podejścia do problemu. Czy i jaka jest alternatywa dla kukułczego jaja, którym bez wątpienia jest modernizowana pod tranzytowy ruch towarowy linia kolejowa nr 38 Ełk - Korsze, napiszę już niebawem.

Pan M.

 

 

 

 

 

W czyim interesie działa Niedziółka?

W komentarzu pod  ostatnim  tekstem o komunikacji, pada stwierdzenie, że moja kolejna diagnoza kętrzyńskiego transportu znowu okazała się prorocza. Tym razem chodzi o kompletną porażkę nowego układu komunikacji miejskiej w dniu 6 lutego. Czy odczuwam z tego powodu satysfakcję? Absolutnie nie.

Kolejna kadencja upływa pod znakiem dalszej dewastacji  transportu w Kętrzynie, który jeszcze dekadę temu miał świetne warunki do wdrożenia modelowych rozwiązań. Niedziółka afirmuje obwodnicę w formie przedstawionej przez ZDW - czyli bubel, który nie wyeliminuje tranzytu z ulic miasta (ja proponowałem rozwiązanie właściwe i skuteczne), psuje geometrię jezdni ulic, po których kursują autobusy miejskie (Ogrodowa, a niebawem i Jagiełły), dokonuje zakupu niefunkcjonalnych autobusów elektrycznych, a do kompletu rozwala wspólnymi siłami swoich kadr i podmiotu zewnętrznego - układ linii autobusowych. 

Wielokrotnie wskazywałem szkodliwą  w analogicznym zakresie - działalność poprzedniego burmistrza, ale tak jak pisałem w artykułach z serii "Niedziółka grabarzem kętrzyńskiej komunikacji", to obecny włodarz zakończy tę patologiczną sztafetę, w której od 15 lat biorą udział także radni i wbije gwóźdź do trumny kętrzyńskiej komunikacji miejskiej. W tej chwili, w mojej ocenie  właśnie zaczął to robić.

Skalę  bałaganu wprowadzonego przez Niedziółkę obrazują pytania, jakie padały na wczorajszej debacie, która przy właściwym zarządzaniu miastem, w ogóle nie powinna się odbyć. Rozwiązania  poprzedzone rzetelną analizą powinny być na tyle dobre i trafione, że debata byłaby zbędna, a pasażerowie pozostaliby usatysfakcjonowani poczynionymi zmianami bez potrzeby korekty. Jednak uzyskany stan jest krańcowo różny. Czy taki był cel zatrudnienia podmiotu zewnętrznego? Tymczasem mieszkańcy wykazali to, o czym pisałem wcześniej: kompletne niedostosowanie układu do potrzeb. Co więcej, w zasadzie wszystkie uwagi wyeliminowałby projekt mojego autorstwa z 2018 roku. Projekt, z którego elementy wykorzystano, bezrefleksyjnie je kopiując i włączając do nowego rozkładu. Po stokroć wstyd panie burmistrzu Niedziółka - bo przecież politycznie to pan za to odpowiada.

Uczestniczący w debacie zwrócili uwagę na fatalną informację pasażerską (pisałem o tym na KBC) w tym nieczytelne rozkłady jazdy, zły układ linii i niskie częstotliwości kursów - a przecież autobusy miały kursować dużo częściej i do tego miało być taniej.

 

Przypominam, że wielokrotnie informowałem, iż komunikacja po reformie Anno Domini 2023, wbrew szumnym zapowiedziom panów Niedziółki i Wróbla pozostanie usługą socjalną, niezdolną konkurować z transportem indywidualnym. Potwierdza to nadal wzmożony ruch samochodów osobowych w godzinach szczytu komunikacyjnego w rejonach największych zakładów pracy i faktu tego nie zmieni żadna narracja wykreowana na potrzeby absorpcji środków unijnych; żadne pustosłowie legitymizujące zakup autobusów elektrycznych w ramach dopychanej kolanem w regionie agendy zrównoważonego rozwoju, mającej w moim przekonaniu ze zrównoważonym rozwojem tyle wspólnego, co krzesło elektryczne z krzesłem. 

 

A tak wygląda miasto na mapie satelitarnej Google w godzinach 14 - 16. Stoi ul. Chrobrego, stoi całe centrum, stoi ul. Sikorskiego w obie strony na odcinku od ul. Rataja do ronda Rogaczewskiego.

Ale do rzeczy. Biorący udział w dyskusji zwrócili uwagę na źle zlokalizowane nowe przystanki. Zastrzeżeń nie ma chyba tylko do przystanku przy Lidlu, który pochodzi z mojego projektu optymalizacji z 2012 roku. Tymczasem w ramach projektu Rewitalizacji Systemów Transportowych opracowanego w latach 2014 - 2017 i gotowego w roku kolejnym, wskazałem na potrzebę utworzenia zespołu przystankowego Rondo Rogaczewskiego poprzez utworzenie przystanków bezpośrednio za rondem na wylocie w Pileckiego i Sikorskiego w stronę Rataja (w stronę centrum przystanek jest vis a vis "Magry"). 

O potrzebie stworzenia tych przystanków informowałem radnego Rypinę przed wyborami w 2014 roku, a następnie w roku 2018, co znalazło odzwierciedlenie w złożonych wnioskach i tekście  "Te przystanki muszą powstać" - zamieszczonym  na stronie Rypina pl. Po wyborach jednak wykonano knota - czyli bezsensowny przystanek dwukierunkowy na Pileckiego, który dla linii skręcających czyni odległość międzyprzystankową na absurdalnym poziomie 150 metrów, natomiast równocześnie nie rozwiązał problemu pasażerów jadących w stronę Rataja. Wykonanie kolejnego jak wnioskują w akcie desperacji uczestnicy debaty, stworzy kompletny chaos z odrębnymi przystankami dla każdej linii, zamiast zespołu trzech przystanków Rondo Rogaczewskiego: na wylocie w Sikorskiego w stronę centrum (istniejący), w stronę Rataja i na Pileckiego w kierunku Ronda Kombatantów. Widzi Pan burmistrzu Niedziółka, nawet i to schrzaniliście.

 

Na wątpliwej reformie, która zawiera kilkadziesiąt błędów w pakiecie z błędami proceduralnymi, które w świetle dofinansowania i uchwały Rady Miasta czynią kursy poza miasto do Karolewa i na Cmentarz Komunalny w Nowej Wsi - nielegalnymi (!), zyskał producent chińskich autobusów elektrycznych. Zyskał także podmiot GF Transport Consulting - współautor rozkładów jazdy i zdaje się nowego ich wzoru, który nie przypadł do gustu pasażerom. Zyskała cała "kamaryla" w regionie naganiająca Mazurom elektromobilność. A co zyskali mieszkańcy? W moim przekonaniu nic. Wróć! Zyskali zamianę małych autobusów klasy MIDI na tej samej klasy małe autobusy, tyle że z trudno dostępną tylną częścią pojazdu (tzw. autobusy niskowejściowe). Co jeszcze otrzymali mieszkańcy? Chaos, który na długo zniechęci ich do korzystania z transportu publicznego. Ciśnie się więc na usta naturalne pytanie: w czyim interesie Pan działa, panie burmistrzu Niedziółka? 

Pan M.

KBC

Polecamy artykuły Pana M.

Mógł być hit, będzie kit. (Cz.1)

Mógł być hit, będzie kit. (Cz.2)

Te przystanki muszą powstać!

Niedziółka grabarzem kętrzyńskiej komunikacji???

Niedziółka grabarzem kętrzyńskiej komunikacji??? Część II

Niedziółka grabarzem kętrzyńskiej komunikacji??? Część III

Niedziółka grabarzem kętrzyńskiej komunikacji??? Część IV

Niedziółka grabarzem kętrzyńskiej komunikacji??? Część V

Niedziółka grabarzem kętrzyńskiej komunikacji? Część VI

Niedziółka grabarzem kętrzyńskiej komunikacji? Część VII

Niedziółka grabarzem kętrzyńskiej komunikacji? Część VIII (ostatnia)

Blamaż na starcie, czy odkrycie kart?

A jednak blamaż i to po całości…

 

 

 

 

Populizm, desperacja, demagogia?

W dyskusji o komunikacji bezbiletowej i autobusach elektrycznych, w mediach społecznościowych ukazał się tekst autorstwa p. Grzegorza Beredy, mający rzekomo ukazywać zalety komunikacji bezbiletowej. Tymczasem głos tego autora - czyli według stanu mojej wiedzy  osoby niekompetentnej w obszarze transportu - to lista pobożnych życzeń, a w moim odczuciu wręcz desperacka próba obrony czegoś, co w żaden sposób się nie broni. 

Otóż taka forma transportu publicznego ma sens tylko w niewielkich miasteczkach jak np. Lidzbark Warmiński, gdzie wobec charakteru socjalnego komunikacji  - czyli faktu, że większość pasażerów stanowią osoby zwolnione z opłaty, utrzymywanie systemu biletowego jest tylko źródłem dodatkowych kosztów.

Pan Bereda w swoim wpisie usiłuje jednak przekonać, jak to dzięki bezbiletowej komunikacji w Kętrzynie, kierując się kalkulacją ekonomiczną dokonał wyboru komunikacji miejskiej zamiast samochodu, w skutek czego zaoszczędzone kilkanaście złotych mógł wydać w lokalu, nakręcając tym samym koniunkturę gospodarczą w mieście i nie dając zarobić Orlenowi.

No ciekawe, co na to Orlen chcący inwestować w Kętrzynie i co pan Bereda powiedziałby ludziom liczącym na miejsca pracy...

Ale do rzeczy. Czy Pan Bereda nie mógł do tej pory korzystać z komunikacji? Czy zarobek kilkunastu złotych minus te 2 zł na bilet nie dawał mu korzyści? Ależ tak i widać tu doskonale, że  sformułowania pana Beredy są tworzone pod tezę.

Tymczasem wzrost kosztów funkcjonowania komunikacji bezbiletowej, spowoduje większe wydatki z kasy miasta na komunikację. Skutkiem tego, w perspektywie czasu, podatki lokalne oraz wszelkiego rodzaju opłaty poszybują w górę tak, aby miasto mogło dotować ten komunikacyjny worek bez dna.

Jeżeli jednak przedsiębiorcy i inni podatnicy zostaną obciążeni kosztami "darmowej komunikacji", to przedsiębiorcy przerzucą je na konsumentów, zaś konsumenci będą mieć mniej w portfelu płacąc więcej nie tylko w knajpie, ale generalnie dysponując mniejszymi pieniędzmi. Szacuję, że ostatecznie drastycznie wzrosną podatki od nieruchomości, psów, czy opłaty dzierżawne. Tego już Pan Bereda nie uwzględnił. 

Ale dobrze, niech już będzie ten przykład p. Beredy oparty na opijaniu sukcesu drużyny sportowej.  No więc przykład ile przykładowy Kwiatkowski by wydał wracając z meczu, gdyby komunikacja kosztowała 2,80 zł, a piwo powiedzmy 12 złotych? Wydałby niecałe 15 zł. A gdyby przy "darmowej komunikacji" piwo kosztowało 17 złotych?  No właśnie. A pamiętajmy, że Kwiatkowski w ogóle może nie mieć chęci na mecz i pieniążków na piwo, jeśli każdego dnia będzie więcej płacił za chleb.

Szanowny Panie Bereda, ludzie potrafią liczyć, ale też i wiedzą, że za darmo nie ma nic. Są natomiast opłaty, których nie widać, ale będzie je czuć w portfelach. Lokalni przedsiębiorcy też mogą tego nie wytrzymać finansowo. Niestety tak zadecydowali niemal wszyscy kętrzyńscy radni.

Warto też dodać, że bezbiletowa komunikacja - jeśli wierzyć słowom wiceburmistrza Wróbla, który mam wrażenie  zagalopował się na grudniowej sesji i odkrył karty - to nie jest akt dobrej woli burmistrza jak jest to przedstawiane opinii publicznej, ale zobowiązanie wynikające z dotacji unijnej, dzięki której zarobił producent autobusów elektrycznych, a Kętrzynianie poniosą koszty.

Pan Bereda nie pojechał samochodem - super, ale równie dobrze mógł nim nie jeździć gdy komunikacja była płatna. Też by zaoszczędził kilkanaście złotych minus dwa złote na bilet MPK, nie wspierał koncernu paliwowego i nie zatruwał planety. Proszę mi wybaczyć ten sarkastyczny ton na koniec, ale trudno się powstrzymać gdy zamiast merytorycznej dyskusji o transporcie (do jakiej ani burmistrz ani Pan Bereda nie mają kwalifikacji) pojawia się albo lobbing branży elektromobilności, albo demagogia. 

Pan M.

 

 

 

 

Ciekawe opisy przygód znanego podróżnika Marcina Gienieczko

Osiemdziesięciu paru mieszkańców Kętrzyna zwróciło się do pani dyrektor biblioteki o zgodę na zorganizowanie spotkania z Panem Marcinem Gienieczko – mówił podczas sesji rady miejskiej, w dniu 24 listopada 2022 r., radny Zbigniew Nowak.

- Do burmistrza miasta trafiło podobne pismo o pomoc finansową. Burmistrz skierował pismo do pani dyrektor i tutaj się zaczął „chocholi taniec”, dać mu jakieś gratyfikacje, czy nie dać? Ile to będzie? Stanęło na kwocie 750 zł.

Ustalono, ale nie dano nic.

Czy nie jest to wstyd dla miasta, że toczy się spór o jakieś 750 zł a tysiące złotych wyrzucane są na zbędne wydatki?

Skoro inne samorządy zorganizowały spotkania, to nie wiem, w czym jest problem?

Ta sprawa powinna być załatwiona i z przykrością słucham;

„ja nie pozwolę”.

Pan Marcin Gienieczko pisze, że na spotkaniu bezpośrednim z panią dyrektor, w obecności osób trzecich, pani dyrektor wyraziła się, że warunki nie mogą być spełnione, ponieważ Urząd Miasta nie wyraził zgody.

O co się toczy spór?

O to czy na wniosek mieszkańców zorganizować spotkanie? A jak organizujemy imprezy i wydaje się parę tysięcy, to pytamy się mieszkańców?

To są jakieś osobiste antypatie do pana Marcina Gienieczko; „kosztów Panu nie zwrócimy”, nawet, gdy mieszkańcy proszą o to spotkanie - podsumował postępowanie burmistrza radny Nowak.

Burmistrz Niedziółka odpowiedział.

- Pan Nowak mówił o panu Gienieczko. Ja nie będę więcej już tego tematu komentował. (…) To jak on się odnosi do mnie, bo ja nie będę pokazywał tych SMS-ów i różnych rzeczy, jak on się odnosi do niektórych ludzi, to dla mnie jest nie do przyjęcia. Nie będę więcej się w tej sprawie wypowiadał.

KBC

Dla mieszkańców Kętrzyna ważne i ciekawe są opisy przygód znanego podróżnika Marcina Gienieczko, urodzonego i wychowanego w Kętrzynie.

Ale dla burmistrza Niedziółki ważniejsze są promocje pisarzy z innych miast opisujących historie, które się nigdy nie zdarzyły?

A może dla burmistrza Niedziółki ważniejsze, od woli mieszkańców Kętrzyna, jest jego przerośnięte ego?

 

 

 

 

Spis treści